Bo¿e, dopomó¿ mi.
Marla oparła głowe o szybe i westchneła. Bolała ja szczeka, w głowie huczało. Była sama z Nickiem. Znowu. Patrzył przed siebie, zmieniajac biegi, a jego udo prawie ocierało sie o jej noge, kiedy naciskał pedał, podobnie jak jego dłon, kiedy kładł ja na gałce skrzyni biegów. Był tak blisko, ¿e mogła go dotknac. Ale nie zrobiła tego. Nigdy tego nie zrobi. Tak przynajmniej postanowiła, kiedy Nick prowadził, zmieniajac pasy na lsniacej od deszczu ulicy. Krople deszczu osiadały na przedniej szybie, wycieraczki rozmazywały je natychmiast, a z radia płyneła jakas melodia country. - Dlaczego własciwie zrobiło ci sie niedobrze? - spytał Nick, skrecajac i wje¿d¿ajac w waska ulice prowadzaca miedzy drapaczami chmur i rzedem ni¿szych budynków. Miasto było rzesiscie oswietlone. Ludzie pod parasolami spieszyli chodnikami, samochody rozbryzgiwały kału¿e, gesta mgła spowijała budynki i latarnie. - Nie wiem. Zupa? Nerwy? - Wzruszyła ramionami. - Nie czułas, ¿e zaczyna cie mdlic? - Troche. Myslałam, ¿e mi przejdzie. Spojrzał na nia jak na idiotke. - Wiec obudziłas sie i... - Nie. - Marla patrzyła na tylne swiatła jadacego przed nimi samochodu. Postanowiła, ¿e powie Nickowi prawde. -Nie obudziły mnie nudnosci. Było jeszcze cos. - Zerkneła na niego z ukosa i zobaczyła, ¿e zacisnał palce na kierownicy. - Zbudziłam sie, poniewa¿ cos usłyszałam. - Co? Raz kozie smierc, pomyslała z desperacja. - Wiem, ¿e to zabrzmi zupełnie idiotycznie, nieprawdopodobnie. Zbudziłam sie, bo poczułam, a raczej 231 wydawało mi sie, ¿e ktos jest w pokoju. Me¿czyzna. Nachylił sie nad moim łó¿kiem i powiedział: „Zdychaj, dziwko”. - Co? Na litosc boska, Marla, mówisz powa¿nie? - Odwrócił sie i spojrzał na nia przera¿ony. Za szybko wszedł w zakret. Opony zapiszczały na mokrym asfalcie. - Ktos był w twoim pokoju? - Wiem, ¿e to idiotyczne - powiedziała szybko. - Oczywiscie nikogo nie było, kiedy zapaliłam swiatło i wyszłam, to znaczy wybiegłam na korytarz, sprawdziłam co z dziecmi - o tym własnie mówiła Cissy. Nie widziałam nikogo, wiec powiedziałam sobie, ¿e to był tylko zły sen. I wróciłam do łó¿ka. - Czuła, ¿e na wspomnienie tych strasznych chwil dostaje gesiej skórki na całym ciele. Wtedy była pewna, ¿e ktos naprawde zdołał wejsc do jej sypialni. Odchrzakneła i spojrzała przed siebie. -Mówiłam, ¿e to nieprawdopodobne. - Powinnas była mnie zawołac - powiedział Nick, zmarszczki wokół jego oczu i ust pogłebił wyraz niepokoju. - Mówie ci, sadziłam, ¿e to był tylko sen. W ka¿dym razie, kiedy znalazłam sie w pokoju dziecinnym, nastapił przełom. Przypomniałam sobie narodziny Jamesa. - Naprawde? Cos jeszcze sobie przypomniałas? - Nie... jeszcze nie, ale czułam, ¿e odzyskanie pamieci to