moja matka
stoją trochę daleko, poza tym i tak pewnie by się przewróciły. - A drzwi do biura? - zaproponowała Lizzie, zadowolona, że może zająć czymś myśli i wspólnie z nim zastanawiać się nad wyjściem z sytuacji. - Muszą być dość solidne. Wyszedł, żeby się przyjrzeć. - Nie jestem pewien zawiasów. - Słusznie... - Chyba muszę posłużyć się własnym ciężarem, niech tylko znajdę jakiś punkt zaczepienia. Zresztą i tak nic się nie stanie, straż pożarna powinna być lada moment. Znalazł koniec kabla i obwiązał się nim w pasie. Rozumiał, że gdyby uciekł się do tego sposobu, kabel wpiłby mu się przez koszulę w ciało, no cóż, trudno. Winda zaskrzypiała znowu i Lizzie mimo woli wyrwał się cichy okrzyk. - No dobra - rzekł AUbeury, przykucając nad krawędzią szybu. - Spuszczę to teraz na dół. Przyczepiłem na końcu mój pasek, będzie na ciebie pasował, bo wyciąłem kilka dodatkowych dziurek. - Ale i tak muszę się podciągnąć, prawda? Przykro mi, ale jedną ręką nie dam rady. - Boże, jaki ze mnie dureń! - wykrzyknął Allbeury. - Oczywiście, że nie dasz rady. - Wstał i zaczął rozwiązywać linę, którą się opasał. - Nie szkodzi, poczekaj jeszcze chwilę. Lina z kabla opadła ciężko na podłogę. Allbeury zabrał się do odczepiania paska, co nie było łatwe przy obciążeniu całym nieporęcznym zwojem. Spocił się mocno i klął pod nosem, że trwa to tak długo. - Jak idzie? - usłyszał z dołu głos Lizzie. - Robię coś w rodzaju pętli. Przy odrobinie szczęścia założysz ją przez głowę i ramiona, a jeśli jeszcze zawiążę dobrze ten węzeł... Zmarszczył czoło w skupieniu. - Mam nadzieję, że zaciśnie się automatycznie w razie potrzeby. - Gdyby winda spadła - dokończyła myśl Lizzie. - Zamknij się! - Byłeś kiedyś skautem? Lizzie przypomniała sobie, że Jack wyraził kiedyś chęć przystąpienia do tego ruchu, bo usłyszał, jak Edward o tym mówi. Następnego dnia Edward zmienił zdanie i zarówno Lizzie, jak Christopher domyślili się, że po prostu nie chciał, by młodszy brat czuł się wykluczony. Lizzie uśmiechnęła się na to wspomnienie i odruchowo podniosła prawą rękę, by otrzeć łzy, ale opuchnięte palce za bardzo ją bolały. - Pytałam, czy byłeś skautem. - Ciii...